Kocham taki teatr. Teatr dykcji i słowa. Teatr Stuhra, Gogolewskiego i Jandy. Aktorzy powiedzieli, że bawią się sztuką, kochają to co robią. „Teatr jest jednym z najpiękniejszych zawodów, jest najpiękniejszym zawodem” – poprawiła swoją wypowiedź Krystyna Janda. Widz też się bawi, uczy i rozmyśla.
Dzisiejszy teatr różni się od gogolowskiego. I dobrze, twierdzą artyści. Nie możemy mówić, że tylko nasz jest dobry, inny – młody - też jest dobry, tylko
my go nie rozumiemy.
Jerzy Stuhr kreuje postać w taki sposób, że jesteśmy w stanie uwierzyć, że ta postać istnieje naprawdę, a ona przecież jest fikcją. Współczesny młody aktor się obnaża, on pokazuje swoją ekspresję, pokazuje siebie. Może to jest dobre ale dalekie od tego co przedstawiają klasycy teatralni.
Na spotkanie z aktorami do Art Cafe przyszło bardzo dużo widzów. Chcieli ich zobaczyć, podziękować za grę.
Ignacemu Gogolewskiemu dziękował pan, który do dziś trzyma w domu korek od butelki od szampana, który otwierany był w gorzowskim teatrze z okazji jubileuszu pracy twórczej artysty. Ja dziękuję Jrzemu Stuhrowi za „Kontrabasistę” – bo z tym spektaklem był w Gorzowie, a Krystynie Jandzie za „Harry i ja” – spektakl, w którym wystąpiła z Januszem Gajosem.
Gdy występują tacy artyści, naprawdę wystarczą na scenie trzy krzesła i wieszak. Tu chłonie się każde wypowiedziane słowo. Widz bawi się słowem i wybiera czy chce spojrzeć na aktora, który mówi, czy może woli popatrzeć na tego, który akurat milczy.
Jednym słowem można okeślić: majstersztyk.
Wystąpił Teatr Polonia z Warszawy ze spektaklem wg Antoniego Czechowa "32 Omdlenia"
reżyseria: Andrzej Domalik
scenografia i kostiumy: Jagna Janicka
światło: Katarzyna Łuszczyk
obsada:
Ignacy Gogolewski, Krystyna Janda, Jerzy Stuhr
Fot. Wanda Milewska
|