Z mikrofonem - Pawel Wolak, obok Katarzyna Dworak - rerzyserzy
Tę sztukę wybrali koneserzy, wiedzieli co będą oglądać. Spektakl tylko dla dorosłych! Lubią twarde, bardzo mocne sceny. Mają mocne nerwy. Ja mam słabe. Nie wytrzymałam. Mimo, że spektakl trwał 105 minut bez antraktu, antrakt sobie zrobiłam. Wróciłam. Kilka osób, które miały nadzieję na miłe spędzenie czasu i posłuchania pięknego słowa już na początku opuściło widownię.
Mocny ale dobry. A jak zagrany? Wspaniale! – słychać było wypowiedzi widzów w foyer po spektaklu.
Aktorzy Teatru im. Leona Kruczkowskiego z Zielonej Góry pokazali przedstawienie „Gdy przyjdzie sen – tragedia miłosna” w reżyserii małżeństwa Pawła Wolaka i Katarzyny Dworak, którzy również przygotowali scenariusz i ruch sceniczny.
- Obawialiśmy się, czy aktorzy nas zrozumieją ale zrozumieli, a może tylko udawali, że zrozumieli ale zagrali tak jak chcieliśmy – powiedziała na spotkaniu z grupką publiczności reżyserka.
Od dwóch dni był komplet widowni podczas Gorzowskich Spotkań Teatralnych, które rozpoczęły się 7 listopada i potrwają do 15. Na dzisiejszym przedstawieniu było wiele pustych miejsc. Tę sztukę wybrali koneserzy, wiedzieli co będą oglądać. Spektakl tylko dla dorosłych! Lubią twarde, bardzo mocne sceny. Bo mają mocne nerwy. Ja nie wytrzymałam, bo mam słabe. Mimo, że spektakl trwał 105 minut bez antraktu, antrakt sobie zrobiłam. Wyszłam aby się ocucić, potem wróciłam. Kilka osób, które miały nadzieję na miłe spędzenie czasu i posłuchania pięknego słowa już na początku opuściło widownię.
Reżyser pokazał, jak wygląda polska wieś w ruinie a może nawet w rynsztoku. Młoda dziewczyna chce się wyrwać z tego dna. Ma już dziecko, ale co tam. W mieście zarobi chociażby na d…e i wtedy wróci. Po dziecko.
Stara chłopka obleśnie dobiera się do młodego chłopa. On jej ulega. Bohaterowie klną siarczyście, prawie z przytupem. Mocne! To trzeba dobrze zagrać. I jest zagrane. A dla okrasy jeszcze goły tyłek, dobrze, że młody.
Potem ukarać młodą dziewczynę wyrywającą się z marazmu do miasta. Nie udaje się. Musi wrócić. Tu musi odbyć karę. Z łańcuchem na szyi ciągana jest w te i z powrotem, a towarzyszą tej scenie jęki ciężarnej kobiety. Na koniec dziewczę ginie w pożarze. Mocne? Mocne. A jak zagrane!
Owacje na stojąco. Potem tradycyjne spotkanie w kawiarni Art Cafe. Widzowie mówią zachwyceni: coś wspaniałego, świetna sztuka i świetnie zagrana. Nie po każdym spektaklu widzowie tu wstają!
Reżyser zadowolony, reżyserka trochę jakby zdziwiona ale szczęśliwa. Dzięki takim spotkaniom upewniają się, że tego rodzaju spektakle się podobają. Taki kierunek obrali i potwierdza się, jest to potrzebne!
Elegancka pani powiedziała mi, że jej mąż uwielbia ten gatunek, ona niestety gustuje w czymś innym, przyszła mu do towarzystwa i zgadza się, że aktorzy dobrze zagrali, jednak to nie jest jej bajka.
Artyści skromnie podziękowali za ciepłe przyjęcie.
Dalej nie słyszałam bo wyszłam.
Kiedyś Piotr Fronczewski na spotkaniu w tym samym miejscu, na moje pytanie o wulgaryzmy w sztukach, powiedział: teraz są takie czasy, że można się zrzygać i zrobić kupę na deskach teatru i to się nazywa sztuką. Miał rację, bo to jest wielka sztuka – coś takiego zagrać przed publicznością. Teraz media informują, że w teatrze wrocławskim pokażą stosunek seksualny na żywo! Żaden polski aktor się nie zgodził na tę rolę, przyjadą artyści z zagranicy.
Jedna z pań powiedziała do mnie: przecież nie można przekreślać sztuki tylko dlatego, że są przekleństwa. Nie można tak robić!
Pewnie, że nie! – odpowiedziałam. Ja wykreślam tylko ch.j w d..ę . A może h.j w d..ę – tego nigdy nie wiem czy „ch” czy „h”.
Na szczęście mogę w pamięci szybko odszukać „Bal w operze” zagrany przez gorzowskich aktorów. I tu jeszcze raz wstaję i biję brawo i chylę czoła. Tuwim także ostro krytykował - dyplomatycznie i dobitnie z tą różnicą, że Jego słowem można się bawić i nim delektować.
I od raz śmieję się przypominając sobie Teatr Syrena z Warszawy i słowa z „Hallo Szpicbródka”: „przyszła frekwencja do teatru”.
Aby nie było złowrogo i smutno dla pocieszenia dodaję: dla każdego jest coś miłego podczas 32. Gorzowskich Spotkań Teatralnych, potwierdzeniem jest brak biletów w kasie. Najszybciej podobno rozeszły się bilety na spektakl Teatru 6. Piętro z Warszawy, w którym wystąpią Piotr Fronczewski, Krzysztof Kowalewski, Robert Koszucki.
|